Tajniki projektowania wnętrz

Wywiad z Katarzyną Szostakowską

Jaki poziom prezentują polscy designerzy? Jakie style aranżacyjne wybieramy najczęściej? Jakie trendy wnętrzarskie przywitaliśmy w 2022 roku? Zapraszamy na fantastyczną rozmowę z Katarzyną Szostakowską, architektą wnętrz, właścicielką studia Kate&Co, redaktorką strony poliszdesign.pl.



O designie w Polsce i na świecie

W którymś z wywiadów wspomniałaś, że jedyne, czego brakuje polskiemu designowi, to odpowiednia promocja u nas w kraju. Rozumiem zatem, że wysoko oceniasz poziom polskich projektantów? 

Absolutnie wysoko. Projektanci tacy jak Tomek Rygalik, Maja Ganszyniec czy Alicja Patanowska to osoby, które - mam czasem takie wrażenie - są bardziej doceniane zagranicą niż u nas w kraju. Sporym problemem jest to, że na polskich uczelniach uczy się rzemiosła, a nie przekazuje się wiedzy odnośnie do promowania swojej twórczości. Na zagranicznych uniwersytetach rzemiosła i marketingu czy PR-u naucza się niemalże w równych proporcjach. Aż trudno sobie wyobrazić, ile jest w Polsce twórców robiących naprawdę piękne rzeczy, ale praktycznie nieznanych. Powstają stoły, które powinny kosztować kilkanaście tysięcy złotych, bo są zrobione ze znakomitych materiałów i dopieszczone w każdym calu, ale nie stoi za nimi uznane nazwisko oraz marka i sprzedaje się je za znacznie, znacznie mniejsze pieniądze.

Kończy się to na tym, że takie osoby zatrudniane są w firmach, które produkują rzeczy masowo, i ich kolejne prace w ogóle już nie są sprzedawana pod ich nazwiskiem, tylko pod szyldem dużego brandu. Bardzo się cieszę jednak, że coraz więcej firm zrzeszających sprzedaż polskiego designu, kładzie nacisk na to, aby nazwiska projektantów były pokazywane. 

Chociaż często jest to zbyt duże uogólnienie, kiedy myślimy o designie skandynawskim (prostota, minimalizm, natura) lub niemieckim (jakość, funkcjonalność, technologia), natychmiast mamy przed oczami pewną dość konkretną estetykę. Czy polscy projektanci również reprezentują coś, co można by nazwać „stylem narodowym”? Czy widać tu jakąś wspólną ideę?

Uważam, że nie. Ale uważam także, że to wcale nie jest źle. Jasne, kiedy rzucę hasło „hiszpańskie płytki azulejos” lub „skandynawski design”, każdy będzie mniej więcej wiedział, o co chodzi. Ale już z designem niemieckim rzecz nie będzie tak oczywista. Bez większych trudów rozpoznamy Bauhaus, ale później granice zaczynają się jakby zacierać, upłynniać. W ogóle to chyba bardziej wolę rozmywać o stylu europejskim, odmiennym od np. stylu amerykańskiego, niż skupiać się na stylach stricte narodowych, w tym polskim. Mamy oczywiście pewne ikony, jak np. Fotel Modzelewskiego. Nie rzuciłbym się jednak na takie określenie, że jest coś, co szczególnie łączy współczesnych projektantów.

Spójrzmy na prace np. Krystiana Kowalskiego - proste, ale jednocześnie bardzo oryginalne w swoim wyglądzie formy. Dlaczego miałabym je z czymś zestawiać? Albo twórczość najgorętszego chyba obecnie nazwiska polskiego designu (wystawa w MoMa w Nowym Jorku), Oskara Zięty. Do czego miałabym to porównać? Dlaczego na siłę mam szukać jakiegoś wspólnego mianownika, kiedy on w ogóle wychodzi poza obszar tradycyjnie rozumianego projektowania? Jeśli już koniecznie musiałbym wskazać jakiś jeden kierunek, to powiedziałabym, że będzie to zwrócenie się w stronę natury. Polacy pięknie posługują się zarówno jasnym, jak i ciemnym drewnem oraz tekstyliami. 

Gdzieś spotkałem się z opinią, że młodych polskich designerów łączy inkluzywność, czyli takie podejście do projektowania, w którym uwzględnia się potrzeby osób w jakiś sposób wykluczonych: zdrowotnie, ekonomiczne itp. Co o tym sądzisz? 

Hmm, tak, myślę, że takie projektowanie zrównoważone, projektowanie z myślą w ogóle o otoczeniu to coś, co nie jest nam obce. Jesteśmy społeczeństwem, które się starzeje, i projektanci nie przechodzą koło tego faktu obojętnie. Nie pamiętam nazwiska projektanta, ale nie dawno widziałam serię ciekawych foteli, które ułatwiają wstawanie osobom z ograniczoną sprawnością ruchową lub zaawansowanych wiekowo. Albo stołów, do których łatwo można podjechać na wózku. Także wydaje mi się, że rzeczywiście coś tutaj jest na rzeczy.

A jeśli chodzi o kwestie ekonomiczne… Proszę zauważyć, że rzeczy o podobnej jakości polskich i np. włoskich projektantów będą miały ceny składające się z niemal dokładnie takich samych rzędów cyfr, tylko te pierwsze będą wyrażone w złotówkach, a drugie w Euro. 

Czy, oprócz braku odpowiedniej promocji, polska scena projektowa zmaga się jeszcze z jakimiś problemami?

Przyszłość mają tylko ci, którzy nie kopiują. Widzę niestety - i niech to mocno wybrzmi! - prawdziwy zalew rynku polskiego podróbami. To jest zjawisko na gigantyczną skalę. A nasze prawo jest skonstruowane w taki sposób, że nie ma siły, by to zatrzymać. Wiele nawet renomowanych polskich marek klepie podróby. A że do sukcesu prowadzi też zupełnie inna droga, wspaniale i pięknie udowadnia np. Pani Jurek i jej niesamowite lampy, tak pod względem pomysłu, jak i wykonania na najwyższym światowym poziomie. 

O stylach aranżacyjnych

Większość architektów wnętrz, z którymi mamy przyjemność rozmawiać, podkreśla, że inwestorzy w Polsce najczęściej wybierają styl skandynawski, minimalizm lub loft. Czy Twoje obserwacje są podobne? A jeśli tak, to dlaczego wygląda to w ten sposób?

Chyba tak, chyba mogę się z taką tezą zgodzić. I teraz ważne pytanie: czy my, jako projektanci, mamy wpływ na to, że ten wybór, ten styl, będzie ewoluował w jakąś inną stronę? Tak! To jest tutaj kluczowe. Bo pojęcie „styl skandynawski” generalnie funkcjonuje w Polsce w trochę spaczony sposób.

Prawdziwy styl skandynawski jest wspaniały. I jeżeli robi się wnętrze, gdzie formy naprawdę do niego nawiązują, można uzyskać znakomity efekt. Naturalne materiały, kolorystyka… Proszę mi pokazać mieszkanie w stylu skandynawskim w Skandynawii, które będzie miało białe, lakierowane na wysoki połysk fronty mebli, czarny blat z plastikowego laminatu, miedziane dodatki i obowiązkowo szarą sofę. Najpewniej takiego nie znajdziemy. A u nas to właśnie stylem skandynawskim się mianuje. Czy kiedyś takie projekty robiłam? Tak. Czy nie chciałam ich robić? Tak. Czy już ich nie robię. Tak. Oczywiście, że ludzie mają prawo do takich wnętrz.

Co więcej, jak mają lubić inne wnętrza, skoro wszystkie największe markety budowlano-wykończeniowe właśnie coś takiego nam dają. Jeśli kogoś nie stać na projektanta lub - co bardziej prawdopodobne - nie ma świadomości, że go stać, ma spore szanse, że wpadnie właśnie w taką estetykę. Łatwo tu zrobić wnętrze, które nie będzie raziło: biały, szary, czarny, jasny dąb w odpowiednich proporcjach i wygląda to ok. Naszym zadaniem jest pokazywanie, że można i warto chcieć czegoś więcej. 

Pani projekty najczęściej reprezentują nurt modern classic. Co wyróżnia ten styl i dla kogo jest on odpowiedni?

Styl modern classic - za co go uwielbiam - jest idealny dla osób, które mają już w swoim życiu jakąś historię. I wcale nie chodzi mi tutaj tylko o osoby starsze. Także młodzi mogą mieć już coś, co jest dla nich ważne: jakiś odziedziczony mebel, obraz po babci w interesującej ramie… Styl modern classic jest świetny właśnie do opowiadania takich narracji. Daje możliwość wyeksponowania takich przedmiotów bez urządzania całego wnętrza w zgodnym z nimi stylu. Prosty, klasyczny styl jest bazą dla takich perełek. Ale świetnie odnajdują się w nim bardzo modernistyczne, nowoczesne formy.

Styl modern classic pozwala ustawić obok siebie lampę wyprodukowana w 2020 roku i 100-letnią wazę bez żadnego zgrzytu. A to wszystko ubrane w delikatną sztukaterię: listwy, gzymsy i inne smaczki. Świetnie czuję się w pracy z detalem, przepadam za takim dobieraniem wszystkich drobiazgów, aby każdy z nich miał odpowiedni wygląd i formę. Bo to właśnie przez takie akcenty później te wszystkie różne formy tak dobrze do siebie pasują. 

O trendach wnętrzarskich w 2022

Jakie wnętrza są modne w 2022 roku?

Wielką robotę w kwestii kształtowania obecnych i nadchodzących mód zrobiła pandemia. Trzeba to sobie wyraźnie powiedzieć. Pierwszy raz w najnowszej historii zatrzymał się cały świat, a my zatrzymaliśmy się w swoich domach. A kiedy tak się stało, to nagle zaczęliśmy dostrzegać, jakie te nasze mieszkanie są i co nam dają, a czego nie. Stąd główny trend obecnie i na przyszłe lata to bardzo wyraźne zwracanie uwagi na funkcje w domu. Co to znaczy? 

W czasach, kiedy jedliśmy czy ćwiczyliśmy na mieście, mogliśmy mieć „mały dom z dużą sofą”, na której możemy się po prostu po całym dniu „na zewnątrz” walnąć. Teraz podchodzimy do tego zupełnie inaczej. Standardem stał się home office i pewnie zostanie on z nami na długo. Mamy biura w domu, nasze mieszkania muszą pełnić taką funkcję. Rosną także kuchnie, bo muszę nam one niejako zastępować restauracje. Stajemy się bardziej EKO, jemy więcej warzyw, patrzymy więc na to, czy bateria kuchenna ma możliwość ustawienia strumienia prysznicowego do płukania. Chcemy być bardziej profesjonalni.

 

Do mainstreamu powoli wchodzą np. baterie kuchenne z ramieniem sprężynom…

Dokładnie. Widzimy takie rozwiązania w telewizji, w popularnych programach kulinarnych, i też myślimy o tym, aby coś takiego mieć. Coraz więcej inwestorów chce też mieć wyspę kuchenną lub chociaż blat śniadaniowy. Nawet w małe przestrzenie chcemy za wszelką cenę wcisnąć takie rozwiązania. A tutaj – nawiązując do naszego pierwszego wątku – naprawdę trudno będzie sobie poradzić bez projektanta. 

I to także może być wyraźny trend na 2022 rok, że więcej osób będzie chciało pracować z projektantem. Wszystko drożeje, nie będzie nas zatem strać na kupienie lub późniejsze utrzymanie dużych powierzchni. I te same funkcje życiowe będzie trzeba jakoś pomieścić na mniejszych metrażach. A to jest bardzo trudne, jeśli nie robi się tego zawodowo. 

Sama nie zliczę, ile w zeszłym roku miałam zapytań w stylu: „Dzieci mają naukę zdalną, my z mężem pracujemy online – musimy mieć 4 biurka i jakoś to wszystko pogodzić”. To jest ten moment, kiedy osoba bez doświadczenia sobie nie poradzi. Zapotrzebowanie na profesjonalne porady będzie ,w moim odczuciu, zdecydowanie rosnąć.

 

A co ciekawego czeka nas w aranżacji łazienek?

Mieliśmy tu kilka chwilowych trendów: przez moment wszystko było miedziane lub złote, później wszystko było czarne, potem białe…Oczywiście możliwość sięgania po różne wersje kolorystyczne produktów jest super. Pamiętajmy jednak, że kolor kolorowi nie równy. Spójrzmy, co robi tutaj GROHE. Odcienie złota od tego producenta są niesłychanie ładnie, pozwalające wspaniale bawić się niuansami. 

W związku z tym, że więcej czasu przebywamy w domu, będziemy starali się nadawać naszym łazienkom funkcje troszkę takiego domowego SPA. Będziemy chcieli, aby nasz prysznic miał różne strumienie, a nie była to po prostu „rączka lejąca wodę”. Jeśli inwestujemy w deszczownicę, nie chcemy, by po prostu się z niej „lało”, ale by oferowała nam ona strumień masujący, mgiełkę, lekki deszczyk itp. Idziemy w doznania. 

Czuję, że ludzie zaczęli większą wagę przywiązywać do takich malutkich przyjemności. Zakładam, że wzrośnie zainteresowanie bateriami z termostatem, dzięki którym możemy wygodnie utrzymywać wybraną temperaturę wody i nie musimy się bać oparzeń. Przyznam, że od pewnego momentu przestałam w ogóle patrzeć na inne rozwiązania, jeśli chodzi o prysznice. Do domowych łazienek zacznie wkradać się także coraz więcej udogodnień znanych np. z hoteli, jak wanna wolnostojąca.

 

Zatrzymajmy się tu na moment. Co sądzisz o wannie wolnostojącej w sypialni? Widzimy, także po zainteresowaniu naszych czytelników, że to coraz popularniejszy zabieg.

Odpowiedź będzie wprost z mojego prywatnego wnętrza, bo sama mam właśnie wannę w sypialni (śmiech). Skąd wzrost zainteresowania takim rozwiązaniem? Przyczyna jest prozaiczna: zrobienie drugiego pomieszczenia, które będzie w pełni funkcjonalną łazienką, jest kilkukrotnie droższe, niż po prostu postawienie wanny na fragmencie gresu. Z mojego punktu widzenia to było to! Tutaj uwidacznia się ta rosnąca potrzeba posiadania jakiejś przestrzeni tylko dla siebie, wydzielania stref komfortu dla każdego z domowników. Sypialnia jest dla rodziców, tam dzieci nie wchodzą - chcemy tam się czuć miło i bezpiecznie. Zwróćmy uwagę, że wanny i baterie wannowe są teraz bardzo estetyczne – nie tylko w sypialni nie rażą, ale wręcz współtworzą aranżację.

Wykorzystane w tekście fotografie:

Projekt: Katarzyna Szostakowska Kate&Co
Zdjęcia: Yassen Hristov
Stylizacja: Anna Salak



Secrets of interior design
Secrets of interior design

Katarzyna Szostakowska

Architektka wnętrz I właścicielka warszawskiego studia Kate&Co

Katarzyna Szostakowska to ceniona architektka wnętrz i właścicielka warszawskiego studia Kate&Co. Charakterystyczna lekkość proponowanych rozwiązań oraz przywiązanie do szczegółu przyniosły jej zasłużone uznanie, a realizacje przygotowanych przez nią projektów można podziwiać w prywatnych domach, mieszkaniach i inwestycjach komercyjnych. Katarzyna jest także edytorką strony poliszdesign.pl, na której dzieli się swoimi spostrzeżeniami na temat bieżących oraz nadchodzących trendów, jak również nowinkami ze świata architektury.